Florian Marciniak. Próba odbicia Naczelnika Szarych Szeregów.
Dzień 6 maja 1943 roku był wstrząsem dal konspiracyjnego harcerstwa, aresztowano bowiem Naczelnika Szarych Szeregów, Floriana Marciniaka. Informacja lotem błyskawicy zaalarmowała najwyższe struktury harcerskie. Po akcji na ulicy Długiej (akcja pod Arsenałem), sam Marciniak zlecił swojemu zastępcy opracowanie planów odbicia, by w przyszłości uniknąć improwizacji, a co za tym idzie nie potrzebnego ryzyka. Z akcji pod Arsenałem wyciągnięto wnioski i zreorganizowano zespoły jak i sam proces dowodzenia nimi. Już nie było mowy o gromadzie wyskakującej zewsząd, gdzie można było się ukryć tuż przed akcją lecz same zespoły zostały zredukowane liczebnie i indywidualnie dowodzone. W ten sposób uniknięto na przyszłość pozostawienie kogokolwiek na placu boju, uzyskano większą kontrolę nad przebiegiem planowanej akcji. Planowanie pozwoliło też w przyszłości uniknąć „braterskiego ognia” czyli żaden zespół nie wchodził pod lufę kolegom, a takie ryzyko groziło w akcji typu „wyskakiwanie gromadą”. Akcja pod Arsenałem była zatem kluczową pod względem zmiany taktyki walki Grup Szturmowych.
Wspomniany plan odbicia więźnia został opracowany, umiejscowiony na pl. Starynkiewicza wraz z sąsiadującym skwerem Grotowskiego. Atak miał nastąpić od strony szpitala Dzieciątka Jezus. Dokonano rozpoznania, wykonano szkice, Kiwerski wraz z „Orszą” (S. Broniewski) i „Zośką”(T. Zawadzki) dokonał wizji lokalnej. Podczas planowania, udział wziął Cichociemny Adam Borys ps. „Pług”. Swoimi uwagami wyjaśniał wątpliwości, dokonywał analizy, stwarzał warianty. Podstawowy plan został dopracowany o doświadczenia z ulicy Długiej (Arsenał). Zakładał on uniemożliwienie ucieczki więźniarce na bok, wybrano miejsce na tyle wąskie, ubezpieczając się miejskimi śmieciarkami by ten manewr całkowicie uniemożliwić. Nastąpiło zmniejszenie zespołów uderzeniowych do 4 harcerzy GS dowodzonych przez własnego dowódcę. Umiejscowienie zespołów nastąpiło wzdłuż jednej osi by wykluczyć tzw. „bratni ostrzał” ale ze względu na istniejące rowy przeciwlotnicze na sąsiadującym z miejscem akcji skwerze Grotowskiego zdecydowano się umieścić dodatkowy zespół na wypadek podjęcia ewakuacji przez załogę niemiecką. Akcji nadano kryptonim „Meksyk III”.

Fot. Miejsce planowanego ataku na konwój – krypt. „Meksyk III”[1]
Nie znaczy to, że Niemcy nie wyciągnęli wniosków z zamachu pod Arsenałem. Więźniarka miała ciągle zmienianą trasę przejazdu z Szucha na Pawiak, co ewidentnie utrudniało ponowny atak na niemiecki konwój więzienny. Sama więźniarka obita była deskami oraz miała odtąd drzwi ryglowane sztabą zamykaną na kłódkę. Dodatkowo pojawił się wóz ubezpieczenia, a zatem znacząco wzrosła liczba Niemców, tym samym siła ognia.
6 maja 1943 r.
Po aresztowaniu Marciniaka decyzję o jego odbiciu podjęto niemal natychmiast, biorąc pod uwagę wszystkie zmiany, które wprowadzili głównie Niemcy. Taktyka musiała być bardziej elastyczna i co ważne skuteczna. Siła ognia w trakcie akcji znacząco wzrosła, a zatem istniało poważne ryzyko zranienia lub zabicia osoby uwalnianej. Planów o kryptonimie Meksyk III jednak nie wykorzystano.
7 maja 1943 r.
Oprócz zmiany tras, więźniów wożono różnymi typami więźniarek. Do otwarcia drzwi więźniarki przygotowano ładunek plastiku, by uniknąć szukania klucza do drzwi w kabinie (co zabierało cenny czas i stwarzało zagrożenie dla obijanej osoby). Więźniarkę ubezpieczał wóz z 6 gestapowcami uzbrojonymi w Bergmany. Niemieckiej sile ognia musiała przeciwstawić się odpowiednia liczba dozbrojonych konspiratorów. Grupy Szturmowe dysponowały zaledwie 4 Stenami. Z pomocą przyszedł Stefan Korboński z Kierownictwa Walki Cywilnej, który użyczył ze swojej komórki likwidacyjnej kolejne 4 Steny. Plan i uzbrojenie choć bardzo ważne na nic się zda bez pozyskania informacji wywiadowczych, o pozyskanie których podjęto starania także niemal natychmiast. Podobnie jak w czasie akcji pod Arsenałem istniały dwa źródła informacji, z Pawiaka i siedziby gestapo czyli alei Szucha. Miejsce pobytu aresztowanego nie było znane albowiem informatorki z Pawiaka ani informator z Szucha nie potwierdzali jego obecności w tych miejscach. Akcję przełożono na kolejny dzień czyli 8 maja. Pilną potrzebą stała się ponowna analiza sytuacji, tym razem z przebiegu zatrzymania szefa Szarych Szeregów. Odtwarzając moment zatrzymania, wniosek był jeden. Gestapo wiedziało po kogo idzie. Tu nie było mowy o przypadku. Zdawano sobie sprawę, iż należy podjąć szybkie działania by usunąć z mieszkania Floriana wszystkie obciążające go materiały, jednocześnie zdawano sobie sprawę, że w jego posiadaniu mogą być takie materiały, na które Niemcy trafili podczas rewizji osobistej. Oczyszczono lokal niemal w ostatnim momencie. Około 45 minut po wyjściu konspiratorów z mieszkania Marciniaka, zjawiło się gestapo. Należało dokonać ponownego zaplanowania. Tym razem miejscem planowanej akcji stała się ulica Koszykowa między Marszałkowską a Mokotowską akcji nadano kryptonim „Meksyk IV”

Fot. Miejsce planowanego ataku na konwój – krypt. Meksyk IV[2]
8 maja 1943 r.
Atak zaplanowano na godzinę 17.00 kiedy to więźniowie byli przewożeni na Pawiak. Ustawione grupy czekały w gotowości. W oczekiwaniu na więźniarkę spostrzeżono nowy rodzaj zabezpieczenia przez Niemców. Trasę kontrolowały cywilne pojazdy z uzbrojonymi Niemcami. Więźniarka nie wjechała w ulicę Koszykową, akcja nie doszła do skutku. W wyniku prowadzonej obserwacji, spostrzeżono, co później potwierdzono, iż Marciniaka wożono cywilnym pojazdem z dość silnie uzbrojoną załogą. Potwierdził to Zygmunt Kaczyński ps. „Wesoły” będący na Szucha, w siedzibie gestapo. Dwie kwestie pojawiły się by je szybko przeanalizować. Czy była to prowokacja ze strony Niemców? Ale nie zauważono dodatkowych sił i środków by wspomóc zaatakowany pojazd. Należało wziąć pod uwagę fakt, iż Niemcy wożą Marciniaka na konfrontacje do lokali, o których Niemcy już wiedzieli. Akcja „Meksyk IV” także nie doszła do skutku. Należało opracować nowy plan, o wiele bardziej ryzykowny.
9 - 11 maja 1943 r.
Ten dzień poświęcono na planowanie kolejnej akcji odbicia szefa Szarych Szeregów, której nadano kryptonim „Chicago”. Plan polegał na ciągłej obserwacji wybranych punktów miasta i czekającej w gotowości grupy uderzeniowej. Dlatego cały zespół podzielony był na dwie grupy, obserwacyjną i uderzeniową. Pierwsza, składająca się z osób, które potrafiły zidentyfikować Marciniaka miała prowadzić na wybranym obszarze miasta obserwację, gdzie istniało duże prawdopodobieństwo natknięcia się na przewożonego Naczelnika, po czym telefoniczne poinformowanie grupy uderzeniowej, która stacjonowała w punkcie oczekiwania.
Punkt oczekiwania.
Od samego początku zdawano sobie sprawę z zagrożenia jakie niosło ze sobą posiadanie numeru telefonicznego, przede wszystkim dla sklepu lub knajpy, której pracownicy wcale nie musieli być w konspiracji, w przypadku wpadki kogoś z grupy obserwacyjnej. Dodać należy, że wówczas ogólnie dostępne telefony były właśnie w sklepach lub w restauracjach. Jakoś informacja o położeniu samochodu z Marciniakiem w środku musiała dotrzeć do grupy uderzeniowej, więc ktoś taką informację musiał przejąć w sklepie bądź w restauracji.
Innym zagrożeniem z jakiego istnienia szybko zdano sobie sprawę, to ciągłe poruszanie się grupy uderzeniowej po mieście. Zawsze istniało ryzyko zatrzymania samochodu z uzbrojonymi ludźmi w środku. Oba problemy załatwiono za jednym zamachem, otóż w lokalu przy ulicy Pierackiego 13 mieszkał agent gestapo, który miał być zlikwidowany wyrokiem sądu specjalnego. Całej grupie obserwacyjnej przekazano jego numer telefonu, a grupa uderzeniowa oczekiwała w mieszkaniu[3].

Ulica Pierackiego
Realizację akcji „Chicago” wyznaczono na 10 maja 1943 roku. Tego dnia, niestety nie doszło do konfrontacji i tym samym uwolnienia Naczelnika szarych szeregów. Następnego dnia, dotarły do „Orszy” informacje o wystawianiu Marciniaka na wabia przez gestapo na Pl. Zbawiciela. Szybko zrozumiano nowe zagrożenie tym razem dla patroli obserwacyjnych, którym wydano kategoryczny zakaz zbliżania się do Marciniaka. Kolejny dzień także nie przyniósł żadnych rezultatów. Ostatecznie 11 maja popołudniu akcję przerwano. Patrole obserwacyjne zeszły z miasta a grupa uderzeniowa ze stanowiska oczekiwania z mieszkania przy ulicy Pierackiego 13.[4]
Kryptonim „Biała Róża”
Niepowodzenie szeregu przygotowywanych akcji odbicia, nie zniechęciło władz harcerskich i zaniechania kolejnych prób. W toku prowadzonych czynności wywiadowczych ustalono, że Marciniaka przewieziono do Poznania. I tak dotąd przypuszczenia i domysły stały się faktem. Podjęto próbę ustalenia przyczyn wpadki szefa Harcerzy.
W napływie nowych informacji, podjęto decyzję o kolejnej próbie odbicia Marciniaka, tym razem w Poznaniu. Tamtejszy hufiec miał dokonać całego procesu wywiadowczego, co tez wstępnie uczynił. Ustalono, że Marciniak jest przetrzymywany w Forcie VII i przewożony do siedziby poznańskiego gestapo. Miejscem planowanego ataku była droga z siedziby gestapo do fortu. Podjęto szereg działań w celu realizacji zadania. Akcja nosiła kryptonim „Biała Róża” (od róż znajdujących się w pokoju, w którym zapadła decyzja). I tym razem akcja nie doszła do skutku, przygotowania trwały zbyt długo. Marciniaka wkrótce wywieziono do obozu Gross Rosen. Zamordowano go w lutym 1944 roku.
- Wojciech Syrocki
[1] http://mapa.um.warszawa.pl.
[2] Źródło: mapa.um.warszawa.pl
[3] Źródło: mapa.um.warszawa.pl
[4] Źródło: S. Broniewski „Florian Marciniak. Naczelnik Szarych Szeregów”, A. Borkiewicz – Celińska „bat. Zośka”